15. edycja Festiwalu w Budapeszcie za nami. Cóż to było za wydarzenie! Około 20 000 widzów, 150 artystów - klaunów, akrobatów, treserów zwierząt, tancerzy, muzyków. Wszystko w wyjątkowej, festiwalowej oprawie zapewnionej między innymi przez wiele ekranów LED oraz ruchomych głowic i oczywiście orkiestrę Stołecznego Cyrku Budapesztańskiego.
W powietrzu czuć było wyjątkową, odświętną atmosferę. Mnóstwo pięknie ubranych gości, bardzo dużo największych gwiazd świata cyrku - Richter Jozsef, Rene i Merylu Casselly, Jimmy Folco, Kevin Richter, Odette Bouglione, Fabio Montico, rodzina Faltyny i wielu, wielu innych. Do tego strefa VIP, festiwalowe programki, tymczasowa cyrkowa wystawa muzealna, czerwone dywany, strefa medialna... Do tego jak zawsze dwa zespoły jurorskie - międzynarodowe jury oraz jury złożone z dyrektorów cyrków węgierskich. W jury międzynarodowym zasiedli m.in. Odette Bouglione, dyrektor zarządzająca Cirque d'Hiver Bouglione, Fabio Montico, dyrektor Festiwalu we włoskiej Latinie, Louis Knie, dyrektor Circus Louis Knie jr., Li Chi, Prezydent Chińskiej Narodowej Trupy Akrobatycznej, dr. Magyar Zoltan, dwukrotny węgierskie medalista olimpijski.
Całość wydarzenia była rejestrowana przez kamery telewizyjne, a widowiska były prowadzone w języku węgierskim i angielskim przez damsko - męską parę konferansjerów. Warto dodać, że artystka prowadząca program na co dzień pracuje dla Blackpool Tower Circus w Anglii. Spektakle nie miałyby charakteru, gdyby nie orkiestra Cyrku Stołecznego z wokalistką na czele.
We wszystkich przedstawieniach brało udział mnóstwo tancerzy. Byli to uczniowie Szkoły Cyrkowej w Budapeszcie, ale też uczniowie okolicznych szkół teatralnych. Pojawił się także najprawdziwszy węgierski zespół ludowy grający najpopularniejsze utwory cygańskie do których tańczono na arenie.
Tematem przewodnim tegorocznego Festiwalu był pokój. Symbolizowały go białe flagi i stroje zakładane przez artystów podczas finału. Pod cyrkową kopułą pojawiały się też białe koszule złączone rękawami.
Emocji i wzruszeniom nie było końca. Przecież nie co dzień jest się świadkiem tak spektakularnych wyczynów, tak czystej sztuki na absolutnie najwyższym poziomie. Zaprezentowali się artyści z 5 kontynentów. Byli artyści z Chin i Tajwanu, artyści z Mołdawii, Nowej Zelandii, Mongolii, Kanady, Stanów Zjednoczonych, Meksyku, Wietnamu, Izraela , czy też Etiopii.
Gala rozdania nagród była bardzo uroczysta. Na końcu wszystkich obsypał przeobfity, złoty deszcz konfetti, który zdawał się nie mieć końca. Był czas na zdjęcia i gratulacje. Naszym i nie tylko naszym zdaniem, nagrody dla niektórych artystów były na wyrost, ale ogółem rzecz biorąc wyniki były bardzo przyzwoite i akceptowalne. Wygrali Chińczycy. Jak zawsze. Jeżeli Chińczycy nie wygrywają na Festiwalu to znaczy, że najprawdopodobniej nie biorą w nim udziału. Wśród wielkich wygranych była też Grupa Zola z Mongolii, Eliza z papugami i dwóch młodych Węgrów zrzeszonych pod szyldem Pal's Compagnie. Jeszcze raz warto to podkreślić - Rusłan Kalachevski zdobył Brązową Nagrodę za show Lyrical Late Night Show wystawianego w ramach Festiwalu.
Wręcz niemożliwym jest opisanie wszystkich występów jakie obejrzeliśmy. To był kosmos! Tak dużo w tak krótkim czasie! Ale są występy, które bez wątpienia zapadają w pamięci. Na pewno był to bambuk w wykonaniu dwójki dzieci - nastolatków. Pomimo iż, niestety, byli to rosyjscy artyści, prawdopodobnie z Cyrku Nikulina, to trzeba przyznać, że prawie nikt nie jest w stanie im dorównać. Mnóstwo salt, chwytanie partnerki za jedną rękę, liczne przerzuty, obrywy, a w pewnym momencie również skok na bungee. Nieziemski poziom - dosłownie i w przenośni. Ci ludzie są tak młodzi, a już tak wytrenowani. To wywołuje bez wątpienia gęsią skórkę. Występ po którym wstać i klaskać głośno to stanowczo za mało. Mimo, że z Rosji, to jednak podniebni bogowie...
Pokaz papug w wykonaniu Elisy i pokaz / taniec z końmi prezentowany przez włoskiego artystę Alexa Gionę to dwa numery zwierzęce, które można opisać tylko w jeden sposób - poezja. Delikatność, wrażliwość, piękno i wzorcowa współpraca człowieka ze zwierzęciem. Fővárosi Nagycirkusz już od wielu lat stawia na pokazy zwierzęce najwyższej klasy i na najwyższym poziomie etycznym. Dlatego może nie ma ich dużo w budynku cyrku, ale jeżeli już się pojawiają, to można być pewnym, że wszystko co dzieje się na arenie, dzieje się z poszanowaniem najwyższych standardów zwierzęcych. Woliera dla papug Elizy była większa niż jej przyczepa! Żonie w festiwalowych zmaganiach towarzyszył oczywiście jej mąż - Alessio. Alex Giona dał się poznać jako artysta bardzo skromny pomimo tak wielu zdobytych nagród. Wspaniały, wrażliwy człowiek z którego emanuje spokój.
Bez echa nie może przejść także występ nowozelandzkiego komika Frasera Hoopera, który choć nie zdobył żadnej głównej nagrody, to z pewnością dostałby nagrodę publiczności, gdyby takowa na budapesztańskim Festiwalu istniała. Artysta absolutnie wyjątkowy i nieszablonowy. Jego repryza jest jedyna na świecie, niepowtarzalna. Kaczka na kółkach, staw w formie pętli ze sznurka i dziecko z rybą na głowie mówią samo za siebie - to absurd najwyższej klasy, tak głupi, że aż śmieszny, a w zasadzie po bliższym przyjrzeniu się wcale nie głupi, tylko szalenie inteligentny, mówiąc wprost - "jaja na poważnie". Dzięki temu, że artysta pochodzi z Nowej Zelandii prezentuje zdecydowanie inny typ osobowości scenicznej w porównaniu do europejskich klaunów. Nie ma tutaj postawy typu: "patrz, jestem super fajny, podziwiaj mnie i śmiej się ze mną". Jest za to "chodź, spędźmy razem fajny czas, będzie miło i wesoło". Warsztat aktorski na najwyższym poziomie. Do tego przesympatyczny człowiek pełen kultury.
22- letni Antony Cesar z Belgii to nie tylko przystojny akrobata, ale również znakomity sztrabacista. Artysta ma solidne podstawy taneczne, dlatego jego występ na bardzo długich sztrabatach pełen jest muzycznych akcentów i tańca, który łączy poszczególne tricki. Występ wbijający w fotel, wymagający potężnej siły, ale nie widać tego po twarzy Cesara. Jest pogodny i uśmiechnięty. Wybitny belgijski aerialista.
Trupa Zola na desce jak zawsze w formie. Przygotowała zupełnie nową aranżację swojego występu, bardzo lekką i przyjemną. Dużo w niej tańca i radości. Prawdziwą klasę pokazali jak zawsze Chińczycy, którzy zamykali programy swoimi niewiarygodnymi akrobacjami grupowymi na rowerach. Punktem kulminacyjnym występu było bieganie po plecach kilkunastu akrobatów na rowerach będących w ruchu. Perfekcja, profesjonalizm, najwyższy poziom. Nic dziwnego, że artyści z dalekich Chin zdobyli najwyższe możliwe nagrody.
Fenomenalna była również inna rosyjska grupa - Tightrope Walkers Antik na wysokiej linie poziomej. Przepiękne kostiumy, bardzo trudne tricki i niewyobrażalne wręcz piramidy. Czysta sztuka cyrkowa bez bajerowania i upiększania na siłę. Widać ogromny wkład pracy, 100 % współpracy i ogromne doświadczenie sceniczne.
Pal's Compagnie to węgierski duet złożony z dwóch, młodych akrobatów, którzy walorami estetycznymi niewątpliwie kradną serca niejednej fanki. Chłopaki prezentują akrobacje na desce. Są trudne. Bardzo trudne. Pomimo młodego wieku, artyści prezentują kilkukrotne salta, śruby, przeskoki. Zachwycają prostotą formy, bowiem ich kostium to czarne spodnie i białe koszule oraz dosyć spokojna muzyka. Jednak brawa jakie uzyskują na koniec zdają się nie mieć końca. Na arenę rzucane są nawet kwiaty! Nic więc dziwnego, że ci panowie zdobyli jedną z głównych nagród.
Wyróżnić należy również Ethio Brothers, czyli afrykańskich akrobatów z Etiopii prezentujących gry ikaryjskie. Jest to numer trudny, ale ci dwaj młodzi artyści wykonywali go jakby to była czysta przyjemność - lekko i bezbłędnie, z radością i uśmiechem na twarzy. Nic więc dziwnego, że widownia nagrodziła ich wykon gorącymi owacjami na stojąco.
Dużą sympatię publiczności zyskał także jedyny węgierski zespół trapezistów - Flying Weiss junior, który na Festiwalu wystąpił ze swoim najmłodszym członkiem - chłopcem mającym zaledwie kilka lat, a już latającym na trapezie.
Fővárosi Nagycirkusz nie pozostaje również głuchy na potrzeby tego świata. W festiwalowym widowisku miał szansę zaprezentować się Alfons Donnert chory na zespół Downa. Wykonał pokaz ze szpulami diabolo, najpierw jedną, a potem z dwiema. Dla niego to były Himalaje możliwości, to było prawdziwe mistrzostwo. Nic więc dziwnego, że po zakończonym występie absolutnie cały cyrk wstał i bił brawo przez bardzo długą chwilę. Alfons został nagrodzony podczas wielkiej, poniedziałkowej gali, Nagrodą Specjalną, która nigdy wcześniej nie została przyznana na Budapest Circus Festival.
Była to wspaniała impreza pełna pozytywnych emocji. Wielkie święto cyrku w Europie Środkowej. Również dla nas był to bardzo udany wyjazd podczas którego w Budapeszcie razem świętowaliśmy dokładnie z 28 wspaniałymi osobami, zarówno tymi znanymi od dawna jak i tymi poznanymi właśnie dzięki Festiwalowi. Dziękujemy im wszystkim z osobna! To był wspaniały czas, pełen twórczej, artystycznej atmosfery.
Festiwal w Budapeszcie to wspaniałe wydarzenie i przeżycie. Nabiera tym większego znaczenia, jeżeli uświadomimy sobie, że jest to jedyna impreza cyrkowa organizowana na prawdziwie światowym poziomie spośród wszystkich krajów takich jak nasz - nie tylko na Węgrzech, w Czechach i Słowacji, ale również biorąc pod uwagę Litwę, Łotwę, Estonię, a nawet Rumunię, Bułgarię, czy też całe Bałkany. Przepiękne występy, zacni goście, splendor, prestiż i wielkie emocje - to wszystko każdorazowo wyróżnia budapesztański Festiwal.
Kolejna edycja słynnego Festiwalu już za dwa lata, w styczniu 2026 roku.
Comments