W środę, 26 lipca po raz pierwszy odwiedziliśmy Magyar Nemzetközi Utazó Nagycirkusz stacjonujący już od kilku lat w jednym z największych miast Balatonu - Keszthely. Zapraszamy do przeczytania relacji z wizyty w tym cyrku.
Cyrk może niewielki, ale skrywający dużą sztukę i wiele dobrych numerów. Przede wszystkim występy rodziny Adam. Numerem otwierającym jest koło śmierci w wykonaniu Krisztiana i Rudolfa Adam. Jest to wykon stojący na wysokim poziomie, prezentowany bardzo profesjonalnie, oczywiście do żywej, radosnej muzyki. Koło śmierci doskonale "rozpędza" całe widowisko i nadaje mu rytm. Rekwizyt obraca się naprawdę szybko - duże brawa dla tej dwójki artystów za opanowanie niełatwego przecież loopingu.
Rodzina Adam w pełnym składzie zamyka też całe widowisko emblematycznym dla Węgier pokazem woltyżerki, a w zasadzie żonglerki na koniu. Jest tradycyjna, węgierska muzyka, są też absolutnie zniewalające kostiumy, wykończone w najdrobniejszym szczególe. Całość wieńczy oczywiście węgierska flaga powiewająca nad głowami widzów. Mocny numer, wybijający się na tle innych.
Krisztian i Szandra Adam prezentują się w rewelacyjnych akrobacjach na wysokiej linie poziomej. Jest to numer kompletny, zawierający w sobie wiele trudnych i unikatowych tricków. Świetna prezencja wykonawców, dobrze dobrana muzyka i piękne kostiumy. Są zarówno elementy wykonywane solo jak i w duecie. Nie dziwi więc, że właśnie ta lina jest często prezentowana w wielu uznanych europejskich cyrkach.
Krisztian Adam sprawdza się też w roli Herkulesa. Łapie lecącą kulę armatnią, rozciąga sprężynę, balansuje ręką nad piłą motorową, przejeżdża też po nim samochód! Bardzo przyjemnie jest zobaczyć tak klasyczny numer cyrkowy, ale już nieco zapomniany i obecnie rzadko prezentowany w europejskich cyrkach. To kolejny numer w której Krisztian Adam udowadnia swój multitalent.
Rudolf Adam jr. jest też znakomitym żonglerem. Jego żonglerka jest dynamiczna i perfekcyjna. Żongluje obręczami, rakietami tenisowymi i maczugami. Szeroki wachlarz umiejętności i znakomite obycie z areną to motywy przewodnie tego występu.
Angelina Adam sprawdza się w pokazach ze zwierzętami. Prezentuje bajkowy, magiczny pokaz wyższej szkoły jazdy konnej. Zwierzę jest wypielęgnowane do granic możliwości, a sama treserka ma strój bajkowej wróżki. Czaruje na arenie, a występ odbywa się do nastrojowej muzyki w oprawie delikatnych, różowych świateł. Angelina wita także gości w drugiej części widowiska. Przedstawia swoich przyjaciół - alpakę, kucyki, konie i wielbłąda. Zwierzęta są bardzo dobrze ułożone, wykonują poszczególne tricki bez najmniejszego problemu.
Podczas spektaklu widzów zabawia włoski komik David Kost. I od razu widać tutaj charakterystyczne, włoskie podejście do występów oraz klaunady. David prezentuje pełne pozytywnej energii, klasyczne repryzy cyrkowe skierowane tak naprawdę do widzów w każdym wieku. Czuć tu włoską, pozytywną energię. David jest dobrym duchem całego spektaklu, a jego żona prezentuje także latające talerze. Numer przedstawiony z dużym smakiem, oczywiście na wesoło i realizowany przy asyście włoskiego komika.
Duó Mányai, czyli ojciec i syn, prezentuje bardzo elegancki występ na wolnej drabinie. Wiele, klasycznych tricków, uśmiech na arenie, dobra energia i pełne skupienie to cechy charakterystyczne tego pokazu.
Szandor i Maria Richter przedstawiają widzom legendarny wręcz skecz, bardzo, bardzo tradycyjny, znany z wielu cyrków sprzed 40, 50 lat, a mianowicie taksówkę, która w wyniku licznych perypetii rozpada się na pół. Żart stary jak świat, a śmieszy tak samo jak kiedyś! My bardzo cieszymy się z tego, że mogliśmy zobaczyć to na żywo, bowiem jest to numer niemal wymarły.
W programie znalazły się także akrobacje na szarfach w pirackim stylu, paryski pokaz hula-hoop połączony z ekwilibrystyką na kuli, a także sympatyczny pokaz piesków. Całość kończy taneczny finał. Po ponad dwóch godzinach światła gasną i czar cyrku pryska.
Dobrze było odwiedzić Magyar Nemzetközi Utazó Nagycirkusz, chociażby dlatego, aby zobaczyć jak ten cyrk wygląda i prezentuje się. Jest mniejszy od czołowych cyrków węgierskich, ale ma wielkiego ducha. Po prostu czuć w nim klimat prawdziwego cyrku i nie można mieć wątpliwości gdzie człowiek akurat się znalazł.
Comments