Dzisiejszy artykuł chcielibyśmy poświęcić Słowacji i występom cyrkowym odbywającym się na jej terytorium. Niewątpliwie kraj ten jest swoistym ewenementem. Istnieje wiele krajów w Europie, które podobnie jak Słowacja nie mają ani jednego własnego cyrku, np. Grecja, Chorwacja, Czarnogóra, Słowenia. Ale mimo nieposiadania rodzimych cyrków, Słowacja to jeden z ciekawszych cyrkowych adresów w tej części Europy.
Słowacja na szczęście o cyrku nie zapomniała i od czasu rozpadu Czechosłowacji występy cyrkowe nadal się w niej odbywają. Głównie za sprawą Czechów do których Słowacy żywią raczej stonowane uczucia. Przez kraj ten przewinęło się w zasadzie większość czeskich cyrków. Obecnie występuje tam oczywiście Cirkus Aleš, a także Cirkus Francesko Jung i Cirkus Lanik. W tym sezonie był też Cirkus Alex, a kilka lat temu również Cirkus Metropol i Cirkus Šimek.
W słowackiej Tatralandii pewnego lata występował również Cirkus Jo-Joo, prezentując swoje ukochane tygrysy. Były też inne czeskie cyrki - "Humberto", "Romanza", "Berousek Sultan".
Jednak nie tylko cyrki z Czech podbijały Słowację. 10 lat temu był tam prawdziwy najazd cyrków włoskich. Pojawiło się "Medrano" i jego kuzynostwo - "Mundial" rodziny Alessandrini. Był też Circo Orfei i znakomity cyrk na wodzie Circo Asquatico. Był też Circus Royal. Słowackie media rozpisywały się wówczas nawet o wojnie włoskich klanów.
Przez kilka sezonów po Słowacji, z sukcesami zresztą, jeździł Budapest Nagycirkusz z Węgier, a także, całkiem niedawno, bałkańsko - rumuńsko - węgierski Circus Gartner.
Tak naprawdę jest to niesłychanie interesujące i fascynujące, bowiem każdy sezon na Słowacji jest inny, niepowtarzalny. Praktycznie co roku w trasy po słowackich drogach wyjeżdża inny zestaw cyrków. Można podziwiać przeróżne pokazy, które docierają do wszystkich słowackich regionów. Oczywiście tereny Bratysławy i Słowacji centralnej to obszary najchętniej odwiedzane przez cyrki. Bogatsze niż wschód kraje no i leżące bliżej Czech. Miasta takie jak Bratysława, Liptowski Mikulasz, Rużomberok, Trenczyn, Czadca, Żylina, Nitra, Bańska Bystrzyca, Martin, Poprad, Nowe Zamki to słowacka klasyka. Rzadziej cyrki docierają do wschodnich miast takich jak Koszyce, Preszów, czy Bardejów, kiedyś bardzo dobrych, dziś już nieprzynoszących tak dużych zysków jak jeszcze 5 - 10 lat temu.
Również kilka polskich cyrków w przeciągu ostatnich 2-3 lat chciało wyjechać na tournee do Słowacji, jednak plany te nigdy nie dochodziły do skutku. Miało na to wpływ kilka czynników, m.in. strach przed nieznanym, brak osoby po słowackiej stronie, która siedziałaby w tym biznesie, ale też agresywna polityka administracyjna największych graczy na Słowacji. Aczkolwiek dlaczego bać się słowackich urzędników i słowackich przepisów? Gorzej niż w Polsce nie może być nigdzie...
Sami chyba rozumiecie, że Słowacja to szczególny przypadek cyrkowy. A jednocześnie bardzo ciekawy i interesujący. Naprawdę można zobaczyć w tym kraju wiele dobrych widowisk cyrkowych, bo cyrki czeskie też się zmieniają, też ewoluują. W przeciągu ostatnich kilku lat programy wypiękniały, stały się bardziej kolorowe i profesjonalne, mniej konserwatywne. Czeskie cyrki idą teraz w stronę standardów niemieckich. Pod namiotami, na spektaklu wreszcie pojawiła się elegancja, tchnienie współczesności. Ciekawa gra świateł, muzyczne kawałki nie tylko tradycyjne, bardziej różnorodne i zróżnicowane numery. Jest ciekawie i oryginalnie, bo takiego klimatu widowisk jaki spotkacie na Słowacji i w Czechach, nie zobaczycie nigdzie indziej...
Comments