Niedobór pracowników technicznych w polskich cyrkach to problem, który narasta już od kilku ładnych lat. Wojna w Ukrainie tylko ten problem spotęgowała. W chwili obecnej polskie cyrki w każdym sezonie mają spore trudności, by skompletować załogę techniczną, a od tego zależy codzienne funkcjonowanie cyrku.
Na palcach jednej ręki można policzyć cyrki w Polsce, które tego problemu nie mają, albo udają, że go nie mają. Przy mniejszej załodze technicznej dłużej rozstawia się namiot i sprzęt, trzeba robić przerzuty na kilka razy, ciężej rozstawia się sektory. Tutaj akurat wycofanie zwierząt z niektórych cyrków pomogło pod tym kątem, bowiem nie trzeba rozstawiać stajni, dbać o zwierzęta, prowadzić jednego dodatkowego składu. Nie mówiąc o oszczędnościach ekonomicznych. Niemniej nawet bez zwierząt, okresowo zdarza się, że w dużych cyrkach jest 6 -7 osób do budowania cyrku (a powinno być około 10-12), a w małych nawet 2-3! Nie da się tak działać na dłuższą metę praktykując jednodniówki.
Powodów takiego stanu jest kilka. Przede wszystkim bardzo zmienił się rynek. Dziś 5 - 6 tysięcy złotych (co prawda brutto ale za to z benefitami i pakietem medycznym) można zarobić na kasie w Lidlu lub Biedronce, idąc do pracy na 8, maksymalnie 12 godzin. Nie trzeba być z dala od domu przez 9 miesięcy, mieszkać w niewielkiej działce ani stawiać namiotu. Takich miejsc poza marketami jest sporo. Jednym zdaniem, praca w cyrku przestała się opłacać.
Innym z powodów jest "jakość" pracowników technicznych. Nie jest łatwo znaleźć człowieka, który będzie się angażował w swoją pracę, a przy tym dbał o jej właściwą "higienę" - chodzi m.in. o unikanie spożywania alkoholu w pracy.
Ponadto nawet Ukraińcy, czy Rumuni coraz chętniej wybierają cyrki węgierskie (Ukraina graniczy przecież z Węgrami tak jak i z Polską), niemieckie, czy austriackie, gdzie co prawda nie dostają dużo lepszych warunków, ale stawiają i składają namiot raz w tygodniu. Dzięki temu mają czas na złapanie oddechu, a przy okazji pomoc w reklamie, czy zadbanie o sprawy techniczne pojazdów oraz cyrku.
Nasuwa się więc pytanie, czy polskie cyrki będą musiały zrezygnować z jednodniówek na rzecz dłuższych postojów. Już w przeciągu dwóch ostatnich sezonów wiele cyrków w Polsce praktykowała stosunkowo częste postoje na 2 - 3 dni. To jednak wciąż rzadkość. Koronnym argumentem właścicieli cyrków jest to, że podczas, gdy ich cyrk stanie w mieście na tydzień, w międzyczasie inny objedzie 7 miast dookoła tego cyrku. Czy tak rzeczywiście by się stało? Ciężko powiedzieć, jednak z każdym rokiem granie jednodniówek staje się coraz bardziej irracjonalne - nawet w Skandynawii przybywa miast w których cyrki stają na kilka dni, a nawet tygodni.
O zaletach dłuższych postojów nikomu nie trzeba opowiadać. Wydaje się mniejsze nakłady na paliwo i reklamę - cyrk sam w sobie jest reklamą, pod warunkiem, że jest dobrym cyrkiem. Nie trzeba też tylu technicznych. Ponadto cyrk przestaje być "anonimowy" - nie ma tak, że rano przyjechał, a wieczorem pojechał. Mieszkańcy miast mają szansę zapamiętać nazwę, wygląd cyrku, a przede wszystkim w ogóle skojarzyć, że cyrk odwiedził ich miasto. W naszym kraju tylko "Waterland" praktykuje tygodniówki, a jego menadżer twierdzi, że system w jakim poruszają się polskie cyrki jest, delikatnie mówiąc, niemądry.
Co zatem stoi na przeszkodzie dłuższych postojów? Może wystarczy, tylko albo aż, przestawić myślenie? Czasy w których jeździło się day by day i przez kilka miesięcy miało bite komplety w każdym mieście dawno się skończyły. Brak zwierząt również zrobił swoje - ludzi w cyrkach wcale nie przybyło. Może więc doszliśmy do takiego punktu w którym znów opłaca się przyjechać do miasta na dłużej.
Bardzo rozsądny artykuł.
Spłycając nawet ten problem do komercjalizacji sztuki cyrkowej i zarabiania pieniędzy, to niewątpliwie, codzienne koszty transportu, eksploatacji sprzętu, ciężka praca ludzi w warunkach naszego paskudnego klimatu oraz swojego dobrego wizerunku, cyrki ostatecznie nie skorzystały na tym maratonie uprawianym wiele ostatnich lat. Codzienne transporty były również negatywnym argumentem przeciwników cyrku ze zwierzętami.