U cesarza w cyrku - tak bawiliśmy się w Cyrku Alex Kaiser

Kolejny raz mieliśmy przyjemność odwiedzić naszych dobrych znajomych z niemiecko - austriackiego Cyrku Alex Kaiser. Tym razem stacjonowali pod Grazem obok gigantycznego centrum handlowego. To była wspaniale spędzona niedziela!

W tegorocznym przedstawieniu Kaisera można oczywiście podziwiać zwierzęta ze stajni cyrku: konie, kuce i wielbłądy, a także psa Maxa Bartka Bukłada i woltyżerkę. Ponadto w ZOO na widzów czeka jeszcze więcej kucyków, nowo narodzony wielbłądek, nowo kupione konie, a także kozy. Pokazy ze zwierzętami jak zawsze w tym cyrku są bardzo przyjemne i naprawdę porządnie "ustawione". Muzyka jest właściwie dobrana, wielbłądy mają piękne, różowe kapy, konie wybornie wykonują kolejne sztuczki, jednym słowem - bomba. Od tego tła nie odstaje pokaz z udziałem naszego rodaka, Klauna Bartolini i psa Maxa. Doskonale pamiętamy początki tego numeru i patrząc na niego teraz, uświadamiamy sobie jak dużo czasu minęło i jak dużo pracy zostało wykonane, aby to wszystko mogło wyglądać tak jak obecnie.

Progres każdego roku widać też u Bartka. "Sprzedaje" repryzy coraz bardziej profesjonalnie, jego ruchy na arenie są coraz lepsze i coraz bardziej przemyślane, nie ma już tego chaosu, który panował na samych początkach, a nowa repryza - rekin, choć wydawać by się mogło powtarzalna i infantylna, jest wykonywana z dużym smakiem, gustem, po prostu z klasą.

Jednak jesteśmy też pod wrażeniem tego jak sam Cyrk Alex Kaiser zmienił się na przestrzeni zaledwie trzech lat. Gdy poznaliśmy go w środku pandemii, latem 2020 roku w Innsbrucku, to było zupełnie inne miejsce. Ten cyrk "uszlachetnił się", stał się znacznie bardziej elegancki, nastrojowy i profesjonalny. Zmieniły się loże, napisy, światła, plawit, a nawet artyści zaczęli szyć dużo ładniejsze stroje. Ogromny krok jaki poczyniła dyrekcja cyrku jest naprawdę godzien uznania i w zasadzie rzadko kiedy zdarza się, aby cyrk tak bardzo "wystrzelił" w górę pod względem poziomu.

W to ciągłe doskonalenie wpisują się konkretne numery. Chociażby woltyżerka, która w tym roku przybrała nowej oprawy muzycznej. Również grupowy numer żonglerski w wykonaniu rodzeństwa Kaiser wychodzi znacznie lepiej niż jeszcze kilka lat temu, a neonowe stroje odwalają kawał dobrej roboty! Maiwen Kaiser w żonglerce solo ma piękny kostium. Między innymi dzięki niemu, ale też dzięki muzyce i trickom, numer ten przywołuje na myśl tradycyjne pokazy żonglerskie, a klasyka zawsze smakuje najlepiej.

Dużo energii na arenę wprowadza Alicia Kaiser w pokazie hula-hoop. W tym numerze każde kółko jest w 100% pod kontrolą. Do tego dochodzi seria barw, szeroki uśmiech i latynoska muzyka. Czego chcieć więcej?

Największymi gwiazdami widowiska są niewątpliwie Gerlingowie, którzy prezentują dwa numery - wysoką linę poziomą i koło śmierci. Oba występy są brawurowe i bezbłędne. Widać tutaj wysoki poziom wykonania i profesjonalizm w prezentowaniu się przed widzem. Nie ulega wątpliwości, że chcąc mieć takie numery w swoim programie, warto sypnąć groszem z dyrektorskiej kieszeni.

To co jeszcze jest nowe i świeże w Cyrku Alex Kaiser to finał. Bardzo ładnie ułożony, majestatyczny i pompatyczny. Artyści żegnają widzów marszem i flagami oraz pięknym, słownym przesłaniem. Właściwe zakończenie widowiska w którym bierze udział około 12 osób.

Circus Alex Kaiser to bardzo przyjemny cyrk. Ma rewelacyjne, nowe wagony i naczepy, czyli raj dla wszystkich pasjonatów transportów, ma piękny namiot, dużą stajnię i wypielęgnowane zwierzęta. Do tego kolorowe światła, profesjonalne trybuny, trociny na arenie no i ciekawe, różnorodne numery. To właśnie dlatego każdorazowo lubimy wracać do tego cyrku, ale jeszcze bardziej lubimy patrzeć jak ten cyrk się zmienia, bo prawdą jest, co już powtarzaliśmy kiedyś kilkukrotnie, jest to jeden z najszybciej rozwijających się cyrków w tej części Europy. To miejsce ma duszę, a my właśnie to lubimy najbardziej! Oby było nam dane wrócić do Kaisera jak najszybciej!