"Waterland" wciąż bardzo popularny
Cyrk na wodzie z widowiskiem "Waterland" cieszy się niesłabnącą popularnością w Polsce. Nic więc dziwnego, że przedsięwzięcie organizowane przez państwowy cyrk ukraiński w naszym kraju zamierza zachwycać Polaków aż do końca listopada.
Cyrk obecnie stoi w Ostrołęce, w której na tygodniu zdołał zebrać komplet publiczności, a przed artystami jeszcze weekendowe występy. Nie ma w tym nic dziwnego. To, że hasło "Ukraina" i "pomoc" działają, to jedno. Ale należy zwrócić uwagę, że pomimo dosyć wysokich cen biletów, publiczność i tak kupuje bilety do tego cyrku. Tak działa moc wybitnego przedstawienia, podobnie jak to było w przypadku włoskiego Cyrku Medrano. Dobry spektakl = dobre zainteresowanie. Cyrk stojąc w mieście kilka dni i prezentując "uczciwą" w sensie artystycznym sztukę cyrkową, z dnia na dzień zyskuje coraz więcej widzów, którzy dowiadują się o poziomie pocztą pantoflową od swoich znajomych. Od dłuższego czasu w praktycznie każdym mieście na trasie "Waterland" na widowni pojawiają się liczne rzesze gości.
Ukraiński cyrk pełni też inną ważną rolę - daje poznać siebie i sztukę cyrkową zwykłym ludziom, pozwala im się z nią oswoić. Nie "ucieka" tej samej nocy po spektaklu, ale jest dłużej, jest "namacalny" dla mieszkańców miast, którzy wciąż żyją stereotypami, myśląc, że w cyrkach pracują "nienormalni" ludzie. A polska mentalność jest taka, że to, co zostaje z nami na dłużej, jest "nasze", to co przychodzi i odchodzi, i nie daje się poznać - jest "cudze", a więc dziwne, podejrzane, niewarte zaufania. "Waterland" zmienia to postrzeganie, pokazuje, że w cyrku też żyją zwykli ludzie, którzy śpią, jedzą, pracują i co najważniejsze - nie gonią ciągle gdzieś.
Cieszymy się, że po kilku latach przerwy w Polsce znów pojawił się zagraniczny cyrk na wysokim poziomie praktykujący system kilkudniowy. Mamy nadzieję, że przyszłoroczne plany się spełnią i artyści wyjadą pod 24-metrowym, 4-masztowym namiotem produkcji polskiej firmy Kontent.
(Zdjęcie: moja-ostroleka.pl)