Skutki rosyjskiej agresji na Ukrainę nie zostają zamknięte wyłącznie w granicach administracyjnych tego państwa. Straszliwa wojna już teraz oddziaływuje na miliony zwykłych ludzi - Europejczyków mieszkających w Polsce, Czechach, czy na Węgrzech. Negatywne konsekwencje konfliktu nie ominą także polskich cyrków.
Plany programowe i kadrowe posypały się jak domek z kart. Do Cyrku Wictoria nie dojedzie Duet Eos, w związku z czym dyrekcja szuka zastępstwa. Do wielu polskich cyrków nie dojadą techniczni z Ukrainy, a to oznacza, że na pewno przerzuty trzeba będzie robić na 2 albo 3 razy, ale mimo to w kraju po prostu nie ma ludzi do pracy w takich miejscach jak cyrk.
Premiery co najmniej kilku naszych cyrków zostały przesunięte w czasie. W "Safari" zmieni się większość programu. "Arena" zaprezentuje część artystów z Ukrainy, ale nie wszystkich. Tam też potrzebne będą zmiany programowe, ale też i kadrowe w załodze technicznej. Zresztą nie tylko tam. Niemal do wszystkich polskich cyrków nie dojadą jacyś pracownicy albo artyści z Ukrainy, co na tydzień lub dwa przed startem sezonem stawia dyrekcje pod ścianą. Zostali sami bardzo drodzy artyści z zagranicy. Część artystów przez pandemię zakończyła swoje kariery i poszła do "normalnej" pracy.
Mimo wszystko trzeba optymistycznie patrzeć w przyszłość. I pamiętajcie - "zmrużcie" nieco oczy, gdy będziecie widzieć, że podczas waszej wizyty w jakimś polskim cyrku coś nie gra - tym razem naprawdę nie dało się lepiej, bo reżyserem tegorocznych spektakli cyrkowych było życie.
no przewiozą część transportu, po czym wrócą po kolejną
Co znaczy przerzut na dwa razy?