Niemiecka komisja ds. UNESCO uznała sztukę cyrkową za część niematerialnego dziedzictwa kulturowego Niemiec. To wielki i wspaniały dzień dla wszystkich cyrków za naszą zachodnią granicą.
Wniosek o taki wpis został złożony przez stowarzyszenie cyrków niemieckich i zaopiniowany pomyślnie. Przypomnijmy, że w Niemczech funkcjonuje około 200 (według niektórych szacunków 300) cyrków, znaczna część z nich - w okresie zimowym. Przykład Niemiec dowodzi wielkiego zaangażowania ludzi tworzących tamtejsze środowisko we wspólne sprawy i w podtrzymywanie tradycji. Tylko dzięki bezinteresownej trosce wielu właścicielu i wspólnej współpracy udało się niemieckim cyrkom w znacznym stopniu stawić czoła zielonej propagandzie i "uratować" wiele pokazów zwierzęcych, które nadal są prezentowane w przeróżnych cyrkach. Udało się także stworzyć silną, świecką tradycję cyrków zimowych bez których Niemcy nie wyobrażają sobie świąt - to w dużej mierze zasługa genialnych występów i znakomitego ogrzewania na które Niemcy nie żałują. Dzięki odpowiedzialnym postawom dyrektorów, duże niemieckie stacje telewizyjne wciąż emitują bieżące spektakle cyrkowe w telewizji, a lokalne media chętnie informują o przyjeździe cyrku do miasta.
To co udało się w Niemczech, kompletnie nie wyszło w Polsce. Głównie dlatego, że w naszym kraju niestety istnieje dużo byle jakich cyrków, które psują ogólną opinię Polaków o sztuce cyrkowej. Nie ma też wspólnej inicjatywy dyrektorów cyrków, która stałaby ponad biznesowymi interesami. To niestety skutkuje w ostatnich latach jeszcze większym zepchnięciem cyrku na margines życia społecznego, ale też sprawia, że samym cyrkom żyje się gorzej, trudniej finansowo i "nieprzyjemniej", tylko dlatego, że nie ma chęci stworzenia silnej koalicji, która trzymałaby wszystko w ryzach. Słabość tą wykorzystują m.in. Ukraińcy, którzy zadomowili się u nas tak jak u siebie w domu.
