Po wypadku w Cyrku Paul Busch

Po sobotnim wypadku w Circus Paul Busch w którym zginęła 27-letnia Marina z Hiszpanii, jedno jest budujące - atmosfera pełna refleksji i współczucia.

Do dzisiaj całe środowisko cyrkowe nie może wyjść z szoku jak to możliwe, że upadając z trapezu, z wysokości 5 metrów, w dodatku na arenę wysypaną miękkimi trocinami, można stracić życie. Jest to trudne i niepojęte, ale jednak niestety prawdziwe... Pojawiły się tezy, że Marina straciła przytomność tuż przed spadnięciem z trapezu.

Jest też inna rzecz na którą warto zwrócić uwagę - pełna powaga i kultura jaką przejawiają wszyscy dookoła tej sprawy. Na oficjalnym profilu cyrku na Facebooku pojawiło się kilka komentarzy współczucia, wyrazów wsparcia dla cyrku i rodziny zmarłej. Nie było internetowego hejtu na cyrk, nie było głupich komentarzy, także policja nie przesądza w mediach o niczyjej winie, nie udziela sugestywnych komentarzy, że to cyrk był tym "złym". Panuje wzajemny szacunek i skupienie się wokół tego, co najważniejsze - że odeszła młoda, wspaniała osoba.

Taka postawa społeczeństwa budzi podziw, ponieważ nietrudno sobie wyobrazić, że w takiej samej sytuacji w Polsce jakiś cyrk już dawno zostałby "ukrzyżowany i ukamieniowany", a w internecie wylałaby się fala hejtu na kilkaset komentarzy jak cyrk mógł dopuścić do śmierci tak młodej osoby... Chcieliśmy zwrócić na to Waszą uwagę - na różnice w mentalności, ale też i sposobie postrzegania cyrku przez oba społeczeństwa - w Niemczech zginęła artystka w miejscu pracy jakim jest cyrk... U nas cyrk jest postrzegany jako cyganeria, a ludzie w nim pracujący niestety czasami jako "podludzie"...

Wracając do sedna sprawy - niestety zdarzył się bardzo nieszczęśliwy wypadek - dlatego zarówno dla załogi Cyrku Paul Busch jak i rodziny zmarłej - dużo, dużo spokoju.