top of page
  • Zdjęcie autoraBoss

Jak wygląda cyrkowy świat po pandemii?

Od niecałego miesiąca cyrki w Polsce znów mogą występować. Cyrkowy świat wrócił po pandemii. Postanowiliśmy sprawdzić jak wygląda on 'w realu'. Akurat nadarzyła się świetna okazja, gdyż do Łańcuta zawitał Cyrk Wictoria.


Pozwólcie więc, że na przykładzie właśnie "Wictorii" ocenimy czy i jak świat cyrku został zmieniony przez wirusa. Przede wszystkim - naprawdę dobrze po tak długiej przerwie jest znów widzieć namiot i cyrkowe wozy, bo przecież cyrk to nie praca, to styl życia. W zasadzie na pierwszy rzut oka nic nie wskazuje na to, że sezon zaczął się zaledwie kilka tygodni temu. Znów są goście żądni cyrkowych wrażeń, znów są artyści na arenie, dzieci znów jedzą watę cukrową i kupują baloniki. Jedynie kartki z podstawowymi zasadami reżimu sanitarnego przypominają o tym, że czasy nie do końca są normalne.


Radość jest ogromna nie tylko w oczach dzieci i ich rodziców, ale także artystów. Bo przecież artyści są spragnieni areny, ci z "Wictorii" na pewno i wykonują swoją pracę z całym zaangażowaniem, tworząc ulotne, magiczne chwile. Tego roku Cyrk Wictoria jest mostem łączącym tradycję z powiewem świeżości, bo przecież jest i tradycyjny pokaz psów (który szczerze mówiąc bardzo poderwał publiczność), i klasyczne cyrkowe numery jak lina, trapez, czy wałki, ale są też animowane projekcje i pokaz na trapezie kołowym w całkowicie współczesnym, wręcz scenicznym stylu.


(Moja osobista dygresja /nieobowiązkowa do czytania/: Zawsze podziwiałem i wciąż podziwiam Galinę. Tak, to jest artystka o długim stażu pracy, ale to wzbudza we mnie tylko respekt. Nie każdy bowiem może tyle lat przepracować na arenie, odwalając kawał porządnej roboty, nie chałtury. Stara gwardia, można rzec. Stara dobra wschodnioeuropejska szkoła. Galina należy do artystów tego pokroju, których nigdy nic nie rozprasza podczas występu - ani niektórzy widzowie latający między popcornem i toaletą, nieumiejący uszanować sztuki, ani upał, ani inne zmyślne przeszkody. Zawsze jest sceniczny uśmiech, zawsze jest 100 % swoich możliwości. Oczy radują się, gdy widzi się artystkę wykonującą perfekcyjnie kolejne tricki, bez ich "kaleczenia", czy upraszczania. Naprawdę szanujcie takich doświadczonych artystów! To jest coś o co w dzisiejszych czasach trzeba niesamowicie walczyć. Dziś każdy może siebie nazwać artystą. Kiedyś na ten tytuł trzeba było sobie zasłużyć i coraz mniej jest już takich ludzi. Chapeau bas!)


Tak więc publiczność zjawia się, przychodzi całymi rodzinami i daje się wciągnąć w magię areny, tak jakby wirusa nigdy nie było. W zasadzie wszystko jest po staremu. I tylko ludzie bardziej ostrożniejsi w podawaniu ręki, w spożywaniu posiłków, w korzystaniu z toalety.


Trzeba przyznać, że dziwne to uczucie zjawić się w cyrku po tak długim okresie. Wszystko wydaje się takie nowe, wręcz surrealistyczne. Ciężko wręcz uwierzyć, że to za chwilę znowu nie zniknie.


Zatem cyrki powróciły, sztuka cyrkowa przetrwała, Cyrk Wictoria jest tego dowodem. Jedzie, by nieść radość. Cieszy się i publiczność i artyści. Radość obopólna.


Wracając jeszcze do ostatniej inwestycji Cyrku Wictoria, nowego bufetu - prezentuje się on naprawdę znakomicie, bardzo pomysłowe skrzydła są nie tylko solidne, ale też optycznie powiększają przyczepę.


Tyle na dziś, karawana jedzie dalej, jutro szapito znów pójdzie w górę.


310 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
KMC_-_logo_zdjęcia.png
bottom of page