Relacja z nowego show Cyrku Korona
- Boss

- 16 maj 2024
- 3 minut(y) czytania
W słoneczną niedzielę odwiedziliśmy Cyrk Korona, który na jeden dzień zatrzymał się w Stalowej Woli na Podkarpaciu, by dać występ w ramach "Nowego show jak z bajki". To co zobaczyliśmy, postanowiliśmy przelać może nie na papier, ale na witrynę przeglądarki, bowiem tegoroczne show różni się klimatem od poprzednich.
Zacznijmy od tego, że trwa regulaminowe 2 godziny i ani chwili dłużej. Jego klimat jest inny niż chociażby tego zeszłorocznego - bardziej rewiowy, bardziej dynamiczny, bardziej przebojowy - bardziej podchodzący pod nasz portalowy gust. Wśród świateł dominują odcienie błękitu, złota, bieli i zieleni. Jak dobrze wiemy, "Korona" od kilku lat intensywnie stawia na rozwój efektów świetlnych no i to doskonale widać. Po wielu, wielu latach Polacy doczekali się w polskich cyrkach opraw świetlnych, które pretendują do tych zachodnioeuropejskich znanych chociażby z zimówek, czy największych cyrków objazdowych. "Korona" pod tym względem w przeciągu ostatnich 3-4 lat zrobiła ogromny postęp i kto wie, czy momentami nie przebija nawet "Areny". Oczywiście nie ilość świateł ma znaczenie, a jakość tworzonych przez nie wizualizacji i klimatu.
Oczywiście wszyscy doskonale znamy "Koronę" i wiemy, że tam parada i finał zawsze są dopieszczone. Zawsze są też piękne, oryginalne stroje i to wszystko jest także w tym roku. Tutaj nieustannie jest poziom ściśle europejski. Wśród najładniejszych kostiumów niewątpliwie należy wyróżnić ten noszony przez Ssnake'a podczas powitania. Nawiązujący do tradycji i klasyki, ale zrobiony na styl współczesny. Również piraci przyodziani są w fajne, kolorowe materiały. Generalnie - nie w każdym cyrku, również zachodnim, zobaczymy tyle ładnych, eleganckich kostiumów, które po prostu wybijają się spośród tłumu.
Na niezmiennie wysokim poziomie jest także konferansjerka Piotra Wąsika. W tym roku dużo bardziej okrojono niż w sezonie poprzednim, ale to dobrze, gdyż w zeszłym roku kwieciste opisy artystów, choć piękne i jak najbardziej na miejscu, mogły być odrobinę nużące po pewnym czasie. W tym roku jest raczej zwięźle i na temat.
Klauna Chico również nie trzeba przedstawiać. Nadal jest w formie, a na nowy sezon przygotował nowe repryzy, bardziej oryginalne niż rok wcześniej i momentami jeszcze bardziej śmieszne. Carlin Chico zdecydowanie nadaje się do występów na największych europejskich arenach, a przy tym nie zgrywa wielkiej gwiazdy. Jest ludzki jako klaun, artysta i człowiek. Nie ulega wątpliwości, że bez niego show nie byłoby takie samo. Co więcej - spektakl "Korony" jest z kategorii tych spektakli cyrkowych, w których klaun stanowi trzon historii, epicentrum wydarzeń. Fajne jest to, że nawet techniczni angażują się w jego repryzy.
Wśród numerów nie sposób nie wyróżnić Inki Kalachevskiej, która po raz kolejny zachwyca perfekcyjnym występem na sztrabatach. Tym razem numer ten kończy przedstawienie i zdobywa naprawdę wielkie brawa. Ale tak to już jest, gdy talent i praca spotykają się w jednym miejscu. Inka udowadnia, że ze sztrabatów można zrobić tak samo "cenny" jak koło śmierci, trapezy, czy hand to hand.
Również wrotki ukraińsko - brazylijskiego Duetu The Skating Senna są "wielkocyrkowe". Artyści wykonują klasyczne wrotkarskie tricki, którym nie brakuje tempa i dynamiki. Ładnie się prezentują na arenie i przypadają do gustu polskiej publiczności.
Niewątpliwie należy wyróżnić również Rekę Szabo z Węgier, która na arenie po prostu wymiata tanecznie. Widać duże doświadczenie z baletu cyrkowego, m.in. w Stołecznym Cyrku Budapesztańskim. Aż prosiłoby się, aby w polskim cyrku stworzyć mini zespół taneczny oparty na wiedzy i doświadczeniu Reki. Również jej transformacje są w tym roku ciekawsze niż w ubiegłym, chociażby dzięki temu, że cała akcja nie dzieje się w jednym miejscu, a Reka chodzi po całej arenie.
Ciekawym numerem jest też iluzja na wesoło, bowiem takiego numeru dawno w Polsce nie było. Nie jest to wielkie show w stylu Hansa Kloka, a raczej "seria niefortunnych zdarzeń", która bawi, ale też i zachwyca, bo jednak pewnie tricki magiczne pozostają bez odpowiedzi. Tutaj w roli głównej Ssnake oraz jego pomocnicy.
Miło jest też gościć w Polsce Kevina Stipkę i jego tempo żonglerkę rakietami tenisowymi. Warto przypomnieć, że Kevin gościł kiedyś w "Koronie" na zastępstwie podczas Festiwalu Talentów. Kevin rozkręca tegoroczne show - wchodzi jako pierwszy numer. Show tradycyjnie rozkręcają też Waldek z Pawłem, nieważnie, gdzie się pojawią. Ich batut jest niezmiennie ciepło odbierany przez publiczność, podobnie jak hula-hopy Valerii z Chile. Kontorsjonistyka w stylu egzotycznym w wykonaniu czeskiej artystki Jasminy wcale nie jest spokojna jak mogłoby się wydawać. Muzyka i reżyseria numeru jest taka, że na podeście cały czas coś się dzieje, jest akcja, która wciąga widza.
Tego roku czarnoskórzy artyści z Kenii występują w roli piratów Cyrku Korona, a ich występ jest dobrze ułożony i zgrany.
Jeszcze jedna rzecz podobała nam się w tegorocznym programie "Korony", a mianowicie to, że nie był on przesycony bajkowymi postaciami. Pojawiły się one w granicach rozsądku, w zasadzie tylko na paradzie powitalnej i trzeba przyznać, że wyglądały czarująco. Później był już tylko cyrk, sztuka i skupienie się na prawdziwych numerach oraz umiejętnościach artystów.
Pozostaje nam zaprosić Was do Cyrku Korona. Obejrzyjcie nowe show. Zobaczycie w nim wiele świeżych numerów i oczywiście niesamowitego Klauna Carlina Chico.



![Magyar Nemzeti Cirkusz zakończył sezon 2025 [zobacz wideo]](https://static.wixstatic.com/media/23d1f1_952bec8be8994e22b3b0dae12a739121~mv2.jpg/v1/fill/w_980,h_653,al_c,q_85,usm_0.66_1.00_0.01,enc_avif,quality_auto/23d1f1_952bec8be8994e22b3b0dae12a739121~mv2.jpg)

Komentarze