top of page
  • Zdjęcie autoraBoss

Relacja z zimowego spektaklu Fővárosi Nagycirkusz

W niedzielę, początkowo mglistą, ale później już piękną i słoneczną odwiedziliśmy drugi raz w tym roku, a siódmy w ogóle, Stołeczny Cyrk w Budapeszcie - Fővárosi Nagycirkusz. Po raz kolejny daliśmy się oczarować unikatowości tego miejsca i spektaklu. Zapraszamy do lektury małej relacji z wydarzenia.

Obecnie wystawiany jest spektakl "Który z 9?" oparty na opowiadaniu węgierskiego pisarza Jókai Mór. Widowisko jest mocno teatralizowane i używanych jest w nim bardzo dużo scenicznych rekwizytów takich jak chociażby gigantyczne kręgle i kula do nich, kilkumetrowe wachlarze, przebranie słonia, Egipcjan, baldachimy, podnoszony stół z krzesłami, choinka, mostki, a nawet kamyczki. W przedstawieniu bierze też udział kilku artystów, którzy są stricte aktorami i przez dwie godziny odgrywają swoje sceny, ale nie występują na arenie w dyscyplinach cyrkowych. Najnowszy spektakl przygotowany przez cyrk w Budapeszcie to zatem pełnowymiarowe i pełnoprawne połączenie teatru i cyrku w odpowiednich, wyważonych proporcjach. Sztuki cyrkowej z racji kolejnych numerów jest oczywiście więcej, ale dosyć długi wstęp jak i równie długi finał są czystymi aktami teatralnymi.

O tym, że zachwycają nastrojowe światła i ogólny poziom artystów pisać nie będzie, bo to w tym przypadku oczywiste. Klimatu jak zawsze dodaje 10-osobowa orkiestra z piosenkarką na czele. Na arenie występują rosyjscy artyści, ale nie są jakoś szczególnie gloryfikowani. Wszyscy wykonawcy przedstawiani są tylko z imienia i nazwiska, a nie z nazwy kraju z którego pochodzą. W programie biorą udział artyści z Węgier, Niemiec, Rosji, Meksyku i Kazachstanu.


Gdybyśmy najogólniej mieli opisać obejrzane widowisko, to jego wyznacznikiem jest unikalność - wiele numerów prezentowanych w Budapeszcie w tym spektaklu jest bardzo rzadko spotykane na arenach cyrków w cywilizowanych krajach europejskich. Mamy tutaj na myśli takie numery jak podwójny kopftrapez, ekwilibrystyka na drabinach będących jednocześnie równoważnią, handwoltyż, a nawet żonglerka na koniu.


Spektakl "Który z 9?" odznacza się naszpikowaniem różnymi efektami specjalnymi. Co jakiś czas z dachu cyrku wylatuje czwórka aniołów. Jest też kilka rozkładanych mostków z których aktorzy mówią swoje kwestie. Na potrzeby spektaklu wykonano wielki metalowy stół z przyspawanymi krzesłami na kółkach, który jest podnoszony na wysokość kilku metrów. Jest też wielki balon również "latający" pod kopułą cyrku. Uwagę zwraca też koronkowa robota jaką jest precyzyjnie wykonany kostium słonia. Naprawdę niewiele brakuje mu do normalnych rozmiarów tego zwierzęcia. Jest nawet pomarszczony jak naturalna słoniowa skóra.

Zacznijmy może od gospodarzy, czyli od Węgrów. Stanowią oni cały "smaczek" widowiska. Zawsze podkreślają każdy spektakl i dodają mu barw. Nie inaczej jest w tym przypadku. Rudolf Adam junior prezentuje się w folklorystycznej żonglerce na koniu. Bardzo ładnie wykonuje kolejne elementy, praktycznie nie popełniając żadnego błędu. Szybko zyskuje uznanie publiczności, która energicznie dopinguje bardzo młodego artystę. Jest to występ kompletny i bardzo przyjemny dla oka - szkoda, że czas w nim tak szybko płynie!


Kuzyn Rudolfa, Henrik Adam junior choć ma zaledwie kilkanaście lat to już "wymiata" na wysokiej linie poziomej. Chłopak robi na niej co chce - taniec, rowerek, krzesło, leżenie. Wszystko to do gorących latynoskich rytmów i równie gorącego aplauzu zebranych w cyrku gości. Jest to naprawdę znakomicie zapowiadający się młody artysta cyrku węgierskiego, którego na co dzień można spotkać w Hungaria Nagycirkusz.


Angelina Adam wykonuje stylowy pokaz wyższej szkoły jazdy konnej. Jest on elementem większej całości mającej cel edukacyjny - przekazanie widzom informację, że zwierzętom w cyrkach nie dzieje się krzywda. Jest to istotnie wspaniała misja Cyrku Stołecznego za którą należy się złoty medal.

Węgierka Noemi Novakovics zamyka cały program. Wykonuje ewolucje na linie pionowej, które są perfekcyjne pod każdym względem. Bardzo dobre technicznie wykonanie. Jest nuta artyzmu, kobiecości, a także refleksji. Świetnie ogląda się takie młode, utalentowane akrobatki, a przy tym doskonale wykształcone przez węgierską szkołę cyrkową.


Niemiecki mistrz, gwiazda Festiwalu w Monte Carlo, Wolfgang Lauenburger, prezentuje widzom swoje ukochane pieski. Gdy tylko pojawiają się na arenie, wybucha ogromna wrzawa. Pokaz jest fantastyczny - lekki, sympatyczny, o bardzo pozytywnej energii. Zwierzęta są doskonale ułożone i świetnie rozumieją się ze swoim trenerem. Całości dopełnia tradycyjna muzyka cyrkowa, które świetnie komponuje się do tego wykonu.


Dwie młode siostry Medel z Meksyku prezentują coś niebywałego - podwójny trapez waszyngtoński. Jest to jeden rekwizyt, który posiada miejsce na dwie akrobatki. Środkowoamerykańskie artystki wykonują synchronicznie kolejne tricki, wzbudzając niemały podziw publiczności. Na pewno z wiekiem będą osiągały coraz wyższe szczyty, ale już teraz mają szeroki zasób umiejętności, który z pewnością pozwoli im się dalej rozwijać.

Kirichenko Acrobats, rosyjsko - kazachski zespół zamyka pierwszą część widowiska handwoltyżem. Młodzi artyści wyróżniają się barwnymi, nowoczesnymi kostiumami i perfekcyjnie dogranymi ruchami. Ich występ jest nie za długi i energiczny. Kawał porządnej akrobatyki.


W programie występuje także organizator Online Circus Festival - Rosjanin Dmitry Chernov, który otwarcie opowiada się przeciwko toczącej się wojnie. Prezentuje on bardzo futurystyczny pokaz żonglerki w którym żongluje sporymi białymi piłkami, a jego kostium składa się z kieszeni na te piłki. Pod koniec występu kostium podświetlany jest taśmą LED. Bardzo wysoki poziom wykonania, niebywała precyzja, świetna choreografia i makijaż. Coś więcej niż zwykłe "podrzucanie przedmiotów".


Rodzina Markin, laureaci prestiżowych Festiwali na całym świecie, w tym Festiwalu w Monte Carlo, wykonuje spektakularne akrobacje na perszach. Artyści gościli już w Fővárosi Nagycirkusz równo sześć lat temu. Nie na darmo są nagradzani olbrzymimi brawami, ponieważ rzeczywiście ich persze są jednymi z lepszych w Europie. Trzeba to po prostu zobaczyć!

Trupa Volozsanyin wykonuje bardzo rzadko spotykany balans na wysokiej drabinie. Artyści wchodzą po drabinie z partnerkami na ramionach lub na głowie, cały czas utrzymując równowagę. Numer ten wymaga niebywałego skupienia i ogromnej siły praktycznie całego ciała. Kulminacyjnym punktem występu jest moment, kiedy jedna część drabiny zostaje zwolniona i przechodzi do pozycji horyzontalnej, opierając swój środek na drugiej części drabiny będącej w pozycji wertykalnej. Na tak rozbudowanym rekwizycie artyści starają się uzyskać równowagę.


W przedstawieniu nie bierze udziału żaden komik. To już nie pierwszy taki zabieg Cyrku Stołecznego. Trzeba jednak przyznać, że zawsze jest coś za coś - w tym przypadku jest rozbudowana fabuła i doskonałe numery, a rekwizyty zmieniane są tak szybko, że nawet nie ma potrzeby wprowadzania klauna na siłę pomiędzy poszczególne numery.


Jak zawsze polecamy Wam obejrzenie spektaklu Fővárosi Nagycirkusz. To coś kompletnie innego niż indziej, doznanie ubogacające i oczyszczające. Czysta sztuka, która wymaga najwyższego uznania.

26 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
KMC_-_logo_zdjęcia.png
bottom of page