top of page
  • Zdjęcie autoraBoss

Tak "Safari" świętuje 30 lat


Obejrzeliśmy jubileuszowe widowisko Cyrku Safari i jesteśmy pełni uznania mnogości pozytywnych zmian jakie zaszły w cyrku rodziny Słowików podczas przerwy zimowej. W 15-letniej historii portalu KMC nie było zbyt wiele relacji z wizyt w "Safari", dlatego tym razem postanowiliśmy takową napisać, a Was zapraszamy do jej lektury.


Należy zacząć od tego, że wyjechanie z namiotem o 6 metrów większym było bardzo dobrą decyzją. Cyrk teraz wygląda "poważniej" i dużo okazalej. Również w środku wszystko ma "ręce i nogi", nie ma ścisku, są komfortowe warunki poruszania się. Po wielu latach powrócił punktak, który o niebo poprawia widoczność artystów. Jest też bardzo ładna cekinowa zasłonka w tle kurtyny oraz oczywiście nowy napis na orkiestronie. Co więcej - widzowie zasiadają na całkiem nowych, dużo solidniejszych ławkach, a na finale efekty świetlne zapewnia m.in. kula disco.


Co jeszcze warte odnotowania, a świadczy o uczciwym podejściu do klienta i jak wiemy baaaardzo wpływa na ogólne wrażenia widza z cyrku - zarówno popcorn jak i wata cukrowa kosztują 10 zł.


Przejdźmy jednak do programu, bo ten w cyrku jest najważniejszy. Spektakl trwa równe dwie godziny, czyli w sam raz jak na polskie warunki. Bardzo duże zmiany zaszły w występach Anny z Ukrainy. Teraz jej fire show to prawdziwy mini spektakl, trwający blisko 10 minut. Ciekawa muzyka, interesujące figury, wszystko zgrabnie połączone choreografią - naprawdę jeden z lepszych (o ile nie najlepszy) pokazów ogniowych w polskich cyrkach w ciągu ostatnich lat.


Anna zaskakuje jeszcze bardziej, bo również hula-hopy są całkowicie odmienione Nowe, neonowy kostium, piękna muzyka i dobre wykonanie poszczególnych tricków. Bardzo przyzwoity numer, odchodzący od kiczowatych sposobów prezentacji tego rekwizytu.


Ale także rzeszowscy artyści Waldek i Paweł bardzo pozytywnie zaskakują nieco odświeżoną interpretacją batutu w której to Paweł wciela się w rolę starszego pana przypadkowo dostającego się z widowni na arenę. Patent stary jak świat, wykorzystywany wiele lat temu także w polskich cyrkach. Teraz wreszcie powrócił i bardzo dobrze. Warto dodać, że groteska akrobatyczna nic nie straciła na jakości i nadal tak samo cieszy oko małych i dużych widzów.


Perłą w koronie jest Żaneta Adamczyk. Wszyscy polscy fani ją znają i wiedzą, że numery Żanety zawsze są w 100% dopracowane, a sama artystka na arenie olśniewa kostiumem i uśmiechem. Żaneta prezentuje linę pionową i szarfy. Oba numery czarują publiczność. Mają w sobie cyrkowy i akrobatyczny klimat, są niezwykle lekkie mimo, że aby wykonać poszczególne figury potrzeba bardzo dużo siły i ciągłego doskonalenia umiejętności. Naprawdę fantastycznie ogląda się Żanetę w powietrzu.


Kenia Boys tradycyjnie prezentują trzy wyjścia: maszty, skakanki i piramidy. Otwierają i zamykają cały program, a także pierwszą jego część. Czterech artystów na arenie jednocześnie to całkiem sporo jak na polskie standardy, dlatego trzeba to docenić. Goście z Afryki mają w swoim repertuarze bardzo dużo różnych figur akrobatycznych.


Klaunem wieczoru jest Mr. Kuba, który prezentuje repryzy inne niż wszyscy klauni, dlatego są one z jednej strony ciekawe, a z drugiej strony wielką niewiadomą, bo człowiek oglądając je nie wie co wydarzy się za chwilę. Humor jest bardzo zróżnicowany. Część żartów skierowana jest typowo dla dzieci, a część bardziej do dorosłej części publiczności. Bardzo dobrze, że Mr. Kuba jest w programie, bo to artysta o odpowiednim warsztacie, a do tego profesjonalny.


Po obejrzeniu tegorocznego przedstawienia nasuwa nam się kilka wniosków. Program bez wątpienia jest dużo lepszy niż ten z roku 2022. Wszystkie numery stoją na bardzo podobnym i wyrównanym poziomie. Nie ma występów, które skrajnie by ze sobą kontrastowały. Ważne jest też ułożenie całego spektaklu - jest ono w tym przypadku bardzo adekwatne do składu numerów.


Gdybyśmy mieli stwierdzić, co w dzisiejszym przedstawieniu było najgorsze (a w zasadzie kto), to publiczność, która totalnie nie umiała się bawić mimo bardzo wielu momentów w których normalnie rozbrzmiewają salwy śmiechu, podziwu lub oklaski. Niestety tak już jest w naszym kraju, że publiczność to loteria i raz trafi się bardzo świadomy odbiorca, a innym razem widzowie, którzy nie do końca rozumieją i szanują sztukę cyrkową.


Ten weekend Cyrk Safari spędzi w Rzeszowie, natomiast już za tydzień na artystów czeka Tarnów.

370 wyświetleń1 komentarz

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
KMC_-_logo_zdjęcia.png
bottom of page