W nowym Cyrku Biasini Joo
- Boss
- 26 minut temu
- 3 minut(y) czytania
W piękne, słoneczne, jesienne popołudnie odwiedziliśmy nowy czeski Cirkus Biasini Joo, stacjonujący w Trebišovie. Jak było? Oczywiście wspaniale!
To pierwszy sezon dla tego cyrku, który jest oczywiście "na dorobku", ale już teraz widać, że prowadzą go ludzie niezwykle kompetentni. Zarówno Duet Stipka jak i Joo mają doświadczenie zdobyte na najlepszych arenach cyrkowych takich jak Zippos, Krone, Dresdner Weihnachtscircus, czy Charles Knie. I to procentuje w klimacie cyrku, który choć czeski, to ma w sobie styl zachodni, niemiecki, pełen klasy i elegancji.
Widzów wita bardzo schludny i czysty namiot, który jak na tyle lat, jest zachowany w znakomitym stanie, drobne dziurki w płótnie można policzyć na placach dwóch rąk. Arena wysypana jest pachnącymi trocinami, a wewnątrz dominuje kolor niebieski. Klimat tworzą światła, które oczywiście będą ulepszane i rozwijane w kolejnych sezonach, ale już teraz podkreślają najważniejsze momenty występów. Muzyka w programie piękna, liryczna, bardzo często skłaniająca do refleksji, a w pozostałych momentach bardzo skoczna, cyrkowa, klimatyczna.
Cirkus Biasini Joo to raj dla miłośników pokazów konnych, a to za sprawą Duetu Stipka-Biasini, który prezentuje przeróżne wariacje konne - od klasycznej tresury, po wyższą szkołę jazdy, ujeżdżanie, hula hoop na koniu i wisienkę na torciku - pass de deux. Występują konie palomino, fryzy, andaluzy... Wszystkie doskonale ułożone, wypielęgnowane, wykonujące bezbłędnie każde elementy. Duet Stipka-Biasini zachwyca widzów w całej Europie. Ich występy często są liryczne, zawierają trudne i rzadko spotykane tricki. Pełne są profesjonalizmu, gracji, elegancji. Takie pokazy konne w dzisiejszych czasach to prawdziwe arcydzieło i wielka rzadkość! Ręce same składają się do oklasków i to widać po publiczności. Oczywiście największe wrażenie na publiczności robi miłosne pass de deux, które zamyka cały spektakl. Nie mniej spektakularny jest bardzo rzadko spotykany numer jakim jest pokaz hula-hoop na grzbiecie konia. Wymaga on nie tylko umiejętności kręcenia obręczami, ale także doskonałej równowagi.
Wszystkim pokazom konnym towarzyszy nastrojowa muzyka, oryginalna i nieszablonowa. W chwili obecnej Cirkus Biasini Joo jest jednym z nielicznych cyrków w całej Europie w którym można zobaczyć tak wielkie skupisko tak doskonałych numerów konnych. Rozkosz dla oczu!
Nie mniejszych emocji dostarcza Duet Joo. Młodzi artyści, znani z wiosennej, polskiej edycji programu Mam Talent, wprowadzają na arenę młodość i świeżość. Dynamiczne monocykle i spektakularna ekwilibrystyka na wałkach - oba numery świetnie przygotowane, na wysokim poziomie, prezentujące "cyrkowe mięso" - bez zbędnej kokieterii, bez sztucznego robienia show. Prawdziwe umiejętności, konkretne tricki i super numery, które dają widzom 120 % energii!
Ci sami artyści pojawiają się jeszcze w numerze komediowym "Restauracja", w którym nie do końca dysponowany kelner próbuje obsłużyć dystyngowaną damę. Niestety nie udaje się to zbyt dobrze, leje się szampan, w publiczność leci spaghetti... Na końcu jednak para wspólnie zbiera brawa od widowni.
Na arenie nie brakuje również cyrkowych maskotek. Jest niebieski i różowy Stitch. Ale nie jest to nudne, prymitywne przejście po arenie, ale mini show - Stitche tańczą, czasem trochę nieporadnie - wywracają się, potrzebują wsparcia obsługi technicznej, ale po chwili jeden z nich udowadnia, że jest prawdziwym artystą, ponieważ staje na głowie i tak kontynuuje swój taniec. Wszystko to w blasku różowo - niebieskich świateł. Co ciekawe - występ ten otwiera drugą część programu i nie jest dedykowany pod jakiekolwiek, tym bardziej płatne, zdjęcia z dziećmi.
Widzowie czescy i słowaccy są konserwatywni w kwestii klaunów, dlatego w Cirkus Biasini Joo pojawia się klasyczny klaun. Jest to zabieg trafiony, który nie wyprowadza widzów ze strefy komfortu i sprawia, że widzowie po prostu dobrze się bawią. Są dzwonki, jest fryzjer, indianin. Stare, dobre repryzy znane jeszcze z czasów komuny. Ma to swój klimat i urok i tak naprawdę, świetnie oddaje czeską duszę artystyczną.
Widowisko trwa 2 godziny. Jest kompletnie inne od reszty cyrków czeskich. Zresztą wśród ekip z tego kraju już od dłuższego czasu zauważa się silne tendencje do tworzenia widowisk w klimacie innym nić dotychczasowym. Wystarczy spojrzeć na Cirkus Lanik, a nawet Cirkus Humberto. To jest czeska dusza, niemiecka elegancja, słowiańska charyzma, do tego wszystkiego dodana szczypta cyganerii. Atmosfera niepowtarzalna i niespotykana nigdzie indziej.
Jak na pierwszy rok - Cirkus Biasini Joo zawiesza poprzeczkę wysoko. Tworzą go wspaniali, otwarci ludzie o ogromnym doświadczeniu cyrkowym. Jesteśmy przekonani, że w kolejnych sezonach cyrk ten będzie mocno inwestował w wygląd, a z czasem podniesie poziom jeszcze wyżej. Start jest bardzo dobry. Dziękujemy za te cyrkowe uniesienia!
Komentarze